Wzór:
I mój obrazek (jak widzicie, zmieniłam trochę kolory - po pierwsze czerwień nie należy do moich ulubionych barw, więc zdecydowałam się na niebieściutkie niezapominajki, po drugie - często brałam mulinę, którą akurat miałam w swoich zapasach, żeby pasowało tak "na oko". Chyba jest w miarę podobne ;)) :
Oczywiście nie obyło się bez drobnych pomyłek (jeszcze nigdy nie udało mi się wyszyć czegoś absolutnie bezbłędnie! ;D), ale myślę, że w gąszczu trawy jest to trudne do dostrzeżenia :P
Wymiary obrazka: 18cm x 24cm. Jest to największe haftowane "dzieło", jakie dotychczas stworzyłam :)
Jeszcze nie zdecydowałam, co z owym kotem zrobię. Początkowo chciałam go tradycyjnie umieścić w ramce, ale potem zaczęłyśmy się zastanawiać z Mamą, czy nie wykorzystać go do nowej torby, którą, naturalnie, miałabym uszyć. No i tu pojawiają się schody, bo, jak już mówiłam, igła nie pała do mnie szczególną sympatią, a oprócz tego ja nigdy nie szyłam torby - i nie mam zielonego pojęcia, jak się za to zabrać... :D
śliczny kotek, a torba - to byłby niezły plan:)
OdpowiedzUsuńŁaał, musiało to wymagać cierpliwości. Ja do igły z nitką mam dwie lewe ręce :)
OdpowiedzUsuńZ niezapominajkami podoba mi się bardziej, niż w oryginale. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję cierpliwości. Jestem szczerze pełna podziwu - ja po kilku minutach walki z robótkami ręcznymi zaczynam zgrzytać zębami.