środa, 5 maja 2010

31. Ogólnie...

...igła z nitką nie są moimi najbliższymi przyjaciółkami - największy problem stanowi zawsze zaszycie dziury np. w spodniach ;D wtedy zawsze nieocenioną pomocą okazuje się Mama (:*). Potrafię zamiast tego okiełznać igłę w mniej praktycznych, a bardziej artystycznych dziedzinach. Tym razem, pod wpływem paru dni wolnych (serdecznie dziękuje maturzystom i przy okazji życzę im powodzenia! :)), przypomniałam sobie o moich wyszywankach haftem krzyżykowym. Pół godziny przeszukiwałam cały pokój, aż w końcu znalazłam mojego kota, napoczętego w wakacje. Z zapałem zabrałam się do pracy w piątek i wczoraj wieczorkiem ostatecznie skończyłam :)

Wzór:

I mój obrazek (jak widzicie, zmieniłam trochę kolory - po pierwsze czerwień nie należy do moich ulubionych barw, więc zdecydowałam się na niebieściutkie niezapominajki, po drugie - często brałam mulinę, którą akurat miałam w swoich zapasach, żeby pasowało tak "na oko". Chyba jest w miarę podobne ;)) :

Oczywiście nie obyło się bez drobnych pomyłek (jeszcze nigdy nie udało mi się wyszyć czegoś absolutnie bezbłędnie! ;D), ale myślę, że w gąszczu trawy jest to trudne do dostrzeżenia :P

Wymiary obrazka: 18cm x 24cm. Jest to największe haftowane "dzieło", jakie dotychczas stworzyłam :)

Jeszcze nie zdecydowałam, co z owym kotem zrobię. Początkowo chciałam go tradycyjnie umieścić w ramce, ale potem zaczęłyśmy się zastanawiać z Mamą, czy nie wykorzystać go do nowej torby, którą, naturalnie, miałabym uszyć. No i tu pojawiają się schody, bo, jak już mówiłam, igła nie pała do mnie szczególną sympatią, a oprócz tego ja nigdy nie szyłam torby - i nie mam zielonego pojęcia, jak się za to zabrać... :D