...w końcu i ja musiałam zaakceptować i przyznać, że oto jest. No bo jest. W całej swojej zimnej, nieczułej, ciemnej i ponurej okazałości. Jakoś tą jesień trzeba jednak okiełznać ;) to okiełznałam ją łapaczem, takim o!, według tego
kursu, już poza wyzwaniem... (k
likajcie na zdjęcia i powiększajcie! :)) :
 |
W łapacz wplotłam wstążki, tasiemki, sznurki, rzemyki, cekiny na sznurku... co tylko wpadło mi w ręce :) |
Hmm... to może ja takiej małej modyfikacji jeszcze dokonam - niech to nie będzie łapacz snów, tylko łapacz przygnębiającej jesiennej aury :)
A jesieni nie lubię chyba przez swój charakter. Bo ja dosyć depresyjna jestem. I łatwo temu nastrojowi jesiennej nostalgii daję się złapać. Dlatego wolę wiosnę, bo wiosna napędza mnie do życia, a słońce dodaje pozytywnej energii :)
No. To niech ta jesień się już kończy - kompletnie mi ona do szczęścia niepotrzebna :D
A na zakończenie taki jesienny, zdjęciowy tryptyk, zainspirowany
fotogrą Art-Piaskownicy :
 |
Moje jesienne skojarzenia: mięciutkie szaliki i czapki
robione na drutach, CIEPŁA HERBATA i pachnące jabłka :) |
Ściskam cieplutko! :**
_____________________________________
EDIT: Łapacz zgłaszam do wyzwania
Lemonade - "Używamy kolorów jesieni" :)